Nie potrafię za dobrze piec i na ogół nie mam na to czasu, ale od kilku dni miałam chęć na pierniczki. A że moje dziecko uwielbia się bawić wałkiem i foremkami, nie było rady, trzeba było upiec ;) Zaopatrzyłam się w potrzebne składniki, kupiłam nawet posypkę za którą nie przepadam (kupiłam oczywiście z myślą o Idze, która z radością dekoruje nią wypieki) i zabrałyśmy się do pracy. Moje małe wrzuciło wszystkie składniki do miski, ja ugniotłam ciasto, a dalej już właściwie się przyglądałam bo chociaż miałyśmy dwa wałki (mały i duży), Iga uparła się na duży, a mnie małym źle się wałkowało. Przy wycinaniu pierników foremkami małe też rządziło :), ale fajnie się przyglądać jak sama pracuje i jaka jest już samodzielna. I pomyśleć, że dopiero była bobasem całkowicie zależnym od rodziców! Pierniczki wyszły pyszne i jak się okazało upiekłyśmy je z wyczuciem, bo akurat tego dnia dziadek wpadł z wizytą.
2 komentarze:
To naprawdę letni wpis? Zaleciało Świętami Bożego Narodzenia ;) kiedyś co roku na święta piekłam pierniczki :) Pychotka :)
Tak, tak letni ;) Jak człowieka najdzie ochota na pierniczki to nie ma się co powstrzymywać :P
Prześlij komentarz