niedziela, 29 czerwca 2014

Sensoryczna książeczka

Dzisiaj z samego rana, będąc jeszcze w piżamach (bardzo lubimy chodzić w piżamach:) ), wykonałyśmy z Igą sensoryczną książeczkę. Pomysł na jej wykonanie znalazłam na blogu pani E. Wojtan, która ma mnóstwo wspaniałych pomysłów na zabawy z dzieckiem. Książeczkę w wykonaniu jej i jej dzieci znajdziecie tutaj: sensoryczna książeczka. Pomysł pani Ewy potraktowałam jako inspirację, nie chciałam robić kopii jej książeczki dlatego też zamiast wykonywać całość z tektury falistej, środek naszej książki powstało z kolorowego bloku technicznego. Książka różni się też wypełnieniem.



sobota, 28 czerwca 2014

Łódki z łupinek po orzechach

Iga znalazła dzisiaj w swojej szufladzie łupinki po orzechach, które odłożyłam już dawno temu. Nie pamiętam dokładnie czy obiecywałam jej, że zrobimy łódki czy też gdzieś takie widziała, ale sama zapytała tatę czy zrobi z nią łódki. Dałam im plastelinę, papier i wykałaczki i przyglądałam się jak razem pracują. Piękny widok oczywiście :), a zabawa fajna, bo dziecko ćwiczy rączki i właściwie większość pracy wykonuje samodzielnie bo to nie jest nic trudnego. Moje dziecko na końcu zdecydowało się zaangażować mnie w wykonywanie żagli. Nie ma to jak team work :)



środa, 25 czerwca 2014

Gra memory i nauka angielskiego

Lubicie grać w gry pamięciowe? Ja tak. Kiedy byłam dzieckiem to mogłam w nie grać cały czas - tak mi się podobały. Myślę, że gry memory to nie tylko fajna zabawa, ale także niezłe ćwiczenie wspomagające pamięć, szczególnie dla dzieciaków. A do tego jako nauczycielka angielskiego dodam, że to świetny sposób na powtórkę słownictwa, naukę używania czasownika "have" we wszystkich rodzajach zdań i przede wszystkim wprowadzenie elementu zabawy do lekcji. Mając te wszystkie zalety na uwadze, zaczęłam grać z Igą w gry memo. Dzisiaj nawet zrobiłyśmy jedną. Nawet się nie spodziewałam jak bardzo ją to ucieszy! 
Wykonanie gry nie trwa długo, a jedyne czego potrzebujemy to dowolne obrazki, blok techniczny, klej i nożyczki. 
Nasza pierwsza samodzielnie wykonana gra jest bardzo prosta, składa się tylko z 6 par, ale stopniowo będziemy się rozkręcać i zwiększać liczbę.  Nie ma co szaleć, zwłaszcza, że grając mówimy po angielsku. My wykorzystałyśmy obrazki składające się na sowią rodzinę - skserowałam je z materiałów dodatkowych dla nauczyciela z książki do angielskiego, bo chciałam żeby mała utrwaliła sobie nazwy członków rodziny. Do tego w trakcie gry mówiłam do niej po angielsku: "I have baby and mummy. It's not a pair. What have you got?" itp. W ten sposób za jakiś czas, gdy już się osłucha, sama zacznie tak mówić. Do tego czasu pewno wypracujemy też cierpliwe czekanie na swoją kolej losowania par :P
Iga uczy się korzystać z nożyczek więc większość sówek wycięła sama, a potem razem przykleiłyśmy je na prostokątne kawałki kolorowego bloku technicznego. I gotowe.

sobota, 14 czerwca 2014

Wycieczka z dzieckiem: Termy w Uniejowie

Ostatnio posty pojawiają się dość rzadko. To nie kwestia braku pomysłów na zabawy, ale raczej pogody. Jest jeszcze kwestia mojego powrotu na rynek pracy i to na własnych warunkach, ale o tym może kiedy indziej. Odkąd zrobiło się ciepło staramy się nie siedzieć w domu, a wyjścia na plac zabaw, do parku czy na rower wpisały się w stały plan dnia. Do tego dochodzą jeszcze wycieczki. W ten weekend wybraliśmy się do term w Uniejowie i przyznam, że było świetnie bo to naprawdę fajne miejsce. Niby małe miasto, ale naprawdę jest tam dużo rozrywek, w szczególności dla rodzin z dzieckiem. I w dodatku blisko - z Kalisza mamy tam tylko ok. 60 km.

Widok na termy z zewnątrz. W środku zdjęć nie robiłam, byłam zbyt zajęta ganianiem za moim dzieckiem ;) Powiem tylko, że jest tam kilka miejsc dla zabaw dla dzieci, m.in. zjeżdżalnia na którą wchodzi się przez piracki statek i Iga ani myślała się stamtąd ruszać. 



wtorek, 3 czerwca 2014

Mama tworzy, czyli jak dać nowe życie starej kurtce..

Szał na DIY dopadł również i mnie. Co prawda szyć nie potrafię i nie wiem czy znajdę kiedyś czas i motywację by się nauczyć, ale za to lubię nadawać nowe życie starym ciuchom malując na nich różne rzeczy. Gdy akurat nie zajmuję się Igą, nie jestem w pracy, nie gotuję i w danym momencie nie padam z nóg zdarza mi się usiąść z farbkami i malować na tkaninach. Tak było też w przypadku tytułowej kurtki. Kupiłam ją kilka lat temu w lumpie, nosiłam jedynie sporadycznie, ostatnio chciałam ją nawet wyrzucić bo taka nijaka i nagle mnie oświeciło, że można by coś namalować na plecach. Padło na tekst piosenki "People are strange" The Doors (mój ulubiony kawałek tego zespołu) i podobiznę Morrisona. Grafikę pobrałam z sieci, przeniosłam na kurtkę za pomocą kalki i namalowałam czarną farbką. Jak wyszło? Przekonajcie się sami....

Kurtka przed:

niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień dziecka z Dorą i Diego

Z okazji Dnia Dziecka zdecydowaliśmy się dzisiaj na małe szaleństwo. Nie, nie chodzi mi tu o żadne sporty ekstremalne, nic z tych rzeczy. Dla mnie szaleństwem jest wyjście w miejsce, gdzie na pewno będzie dużo ludzi i będzie głośno. No, może poza koncertami :) Nie lubię tłoku, ścisku, przepychania się i kolejek, ale ponieważ w jednej z kaliskich galerii zorganizowano Dzień dziecka z Dorą i Diego, bohaterami bajki, za którą Iga przepada, postanowiłyśmy się tam wybrać. W zeszłym roku byliśmy całą rodzinką w teatrze, a potem pływać łódką po Prośnie, ale niestety w tym roku w teatrze grali to samo przedstawienie ;/ W sumie nie było aż tak tłoczno jakbym się tego obawiała, ale kolejki do prawie wszystkich atrakcji były ogromne. Do tego Iga nieźle mnie urządziła mówiąc, że jednak nie chce malowania buzi jak już wystałam w kolejce jakieś 30 minut :) Podsumowując wypad zaliczam do udanych, mała fotorelacja poniżej.